poniedziałek, 17 września 2012

Stories from Turkey

Przygotowałam dla Was obiecany post z wyjazdu do Turcji. Pojechałam tam z chórem Akademii Morskiej na festiwal. W skrócie powiem: nic tak nie spaja ludzi jak muzyka! Nawet nie spodziewałam się, że poznam tyle różnych osobowości i z każdym znajdę wspólny język. Teraz nie mogę sobie wyobrazić, jak wcześniej mogłam bez nich żyć. Moje CHAMidła!
Dobra, ja tu się rozczulam, a miał być post o Turcji. No to jazda.


Pierwszy raz leciałam samolotem! I zdecydowanie chcę to powtórzyć. Oczywiście zastanawiam się nad wyrobieniem licencji pilota. Jak tu nie zakochać się w takim widoku?!





Naszą podróż zaczęliśmy od Kapadocji - najbardziej malowniczego miejsca w Turcji. Widoków nie da się opisać, to trzeba zobaczyć (najlepiej na żywo!).


Tutaj z naszym szalonym Turkiem-przewodnikiem. Ten naród jest naprawdę otwarty, wszyscy raczej są życzliwi i uśmiechnięci. Chętnie rozmawiają i uwielbiają zgadywać, jakiej jesteś narodowości. Oczywiście przyjemności kończą się, jeśli mają szansę na Tobie zarobić. Ale to chyba wada każdego narodu...



To nasz hotel. Magiczne miejsce, gdyż tak naprawdę pokoje wyciosane są w skale. (ciocia Wikipedia poprawia: w formach tufowych!) 


No i szlacheckie śniadanie. 


Z takimi widokami!


Następnego dnia ruszyliśmy na podbój Kapadocji na skuterkach. (mój pierwszy raz!)


Seksi-fleksi dziewczyny harleyowców.


Następny przystanek: Stambuł. Bardzo duże i głośne miasto. Jeśli już tam zawitacie to koniecznie weźcie ze sobą stopery! Kierowcy wszelkich pojazdów wręcz uwielbiają nadużywać klaksonu. Brrrr. W tle Błękitny meczet.


Obowiązkowo zdjęcie na tle cieśniny Bosfor.


I szalony pan Turek, który chciał z nami zdjęcie, ale my z nim niekoniecznie ;)


Mały shopping na największym i najstarszym krytym bazarze świata. Idzie się zgubić wśród tych uliczek! A najśmieszniejszy jest fakt, że praktycznie nigdzie nie jest napisana cena towaru. To w Turcji normalne - wszędzie trzeba się targować. 


Obowiązkowo odwiedziliśmy również świątynię Hagia Sophia. Ja jednak maniaczką tego typu zabytków nie jestem, stąd tylko jedno zdjęcie.


Trzeba też oczywiście coś jeść, więc, zgodnie z obyczajem poszliśmy na kebaba. Moje zdanie - szału nie ma, jeśli macie zamiar - jak ja - żydzić na kasie i kupować w jakiejś budce. Później mogą Was spotkać niemiłe komplikacje żołądkowe... 


Następnego dnia zmieniliśmy taktykę i poszliśmy do dobrej restauracji. Zamówiłam wtedy przepyszne spaghetti carbonara, mmm... W międzyczasie inny szalony Turek zabawiał nas swoimi sztuczkami. 


Kolejny specjał turecki - jabłkowa herbata. Podawana do wszystkiego, o każdej porze dnia i nocy. Niemiłosiernie słodka. 


Do zwiedzania Błękitnego Meczetu potrzebowałyśmy specjalnego typu odzienia. Jak widać - idealnie wtopiłyśmy się w tło.


Tutaj już w słynnym pałacu Tokapi - rezydencji Sułtanów przez ponad 380 lat (rzecze ciocia Wikipedia). Jak Hagią Sophią się nie jarałam, to to miejsce polecam z ręką na sercu. 


A w zasadzie największą atrakcją jest Harem (trzeba dodatkowo zapłacić), czyli miejsce w którym mieszkał Sułtan, jego matka i jego żony, konkubiny, służki, służące, nałożnice, faworyty, niewolnice... Taki to sobie pożyje!


I tutaj sułtan sobie z nimi wszystkimi... grzecznie spał.


Oczywiście nie mogliśmy nie odwiedzić takiego otwartego, trochę mniejszego niż Grand Bazarr, miejskiego bazarku. Znowu nigdzie nie uraczymy cen, więc ćwiczymy swoją charyzmę, targując się z szalonymi Turkami. Wszędzie świeże warzywa i owoce, unoszący się w powietrzu zapach przypraw, stragany z typowymi tureckimi słodkościami - koniecznie spróbujcie Baklavy (zjadłam, zanim zrobiłam zdjęcie!), sandały za 5 lira (10zł!!!!! bo przecież nie można przepuścić okazji i wrócić z wakacji bez nowej pary butów) i oryginalne sukienki prosto z salonu Zary za... 30zł. Hahaha, right.


Ostatni przystanek: Edremit. Gorące słońce, W MIARĘ ciepła i przejrzysta woda. Plażing, smażing i załużony odpoczywing.




Do zobaczenia, Turcjo - wrócę na pewno! 

PS A jeśli chcecie poznać prawdziwie tureckie imprezowe klimaty, polecam dwa kawałki - klik i klik.


Przypominam, że ciągle dodaję nowe aukcje na allegro - po naprawdę okazyjnej cenie, większość startuje od 4,99!

29 komentarzy:

  1. Kapadocja to przepiękne miejsce, też chciałabym zobaczyć je na żywo :)

    Rozwiązałaś mój odwieczny dylemat czy poprawna forma to "Kebab" czy "Kebap" - skoro Turasy piszą "Kebab" to nie ma dyskusji :D

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne zdjęcia! ale Ci zazdroszczę pobytu ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, jakie przepiękne miejsca:)
    To musiała być super przygoda, a widok z samolotu- wspaniałość!

    OdpowiedzUsuń
  4. wyróżniaj jakoś słowo "allegro" bo zlewa się i najeżdżałam na każde słowo żeby wejść na aukcje :))

    fajne zdjęcia!

    kebab time! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. musiałaś się świetnie bawić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. dobra, dobra, wszystko ładnie pięknie, ale ja CI zazdroszczę cholernie tej podróży !!
    Zdjęcia niewątpliwie zachęcają do pójścia do najbliższego biura podróży i opuszczenia po prostu Polski na jakiś tydzień :D

    PS. Świetny blog! :)R.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny blog ; )
    Zapraszam do mojego i mojej przyjaciółki : http://inlovewithdreams86.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam podroze <3 choc Turcja mnie mocno nie ciagnie, na pewno tez jest piekna :) a zdj z samolotu uwielbiam <3 tez zawsze robie:PPP
    chmurki z gory wygladaja jak z bajki.

    a balerinki moje ukochane są z pandoria.net.pl jesli by Cie interesowaly:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dziękuję !! :)

    Zdjęcia są piękne! Chciałabym zwiedzić Turcję :)

    OdpowiedzUsuń
  10. widać, że było super :) Zdjęcia są genialne ! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. bardzo fajne zdjęcia :) z samolotu oczywiście widoki super, ale mnie już latanie męczy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ooo musiało być ciekawie ;)

    Byłam kiedyś w koleżanką w Turcji, ale nie wiele zwiedziłyśmy, wolałyśmy leżeć na plaży. Teraz bardzo tego żałuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniala przygoda!!!! super zdjecia i pamiatka na cale zycie!!!
    ★ ★ ★ ★ ★ ★
    pozdrawiam:*:*:* i zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękne zdjęcia, zwłaszcza to z balonami! Widać, że świetnie się bawiłaś;) Zazdrościmy odwiedzenia tylu pięknych miejsc!:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniałe zdjęcia. Zazdroszczę wyjazdu <3
    Obserwuje i liczę na to samo <3

    OdpowiedzUsuń
  16. jak ja Ci zazdroszczę!!!!piękne zdjęcia ;* a co do mojej kreski- robiona EyeLinerem :d

    OdpowiedzUsuń
  17. Chciałabym tam jechać. Zdjęcia pewnie nie oddają uroków tego miejsca, ale mimo wszystko są piękne. :)
    dominicasinspirations.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. amazing photos, great look!
    Like your blog a lot, would be happy if we could follow each other :)
    x

    OdpowiedzUsuń
  19. zazdroszczę takiej wycieczki :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ooo, jest i długo wyczekiwany przeze mnie post o Turcji! :) Widzę, że bardzo Ci się podobało, to widać po tych pozytywnych zdjęciach. Bardzo się cieszę, bardzo, bardzo! :) A Kapadocję faktycznie, najlepiej zobaczyć na żywo. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Fantastyczne zdjęcia :) Zazdroszczę pobytu w Turcji :)

    OdpowiedzUsuń
  22. bo fantastycznych zdjeciach, widac ze wyjazd udany :)

    xxo

    OdpowiedzUsuń
  23. Thiѕ excellent websіte cеrtaіnly has all of the info I
    neеded concегning thіs subject and ԁiԁn't know who to ask.
    Feel free to visit my blog post ... låne penge

    OdpowiedzUsuń

1, 2, 3... you can criticize me now!

Istotną kwestią jest odróżnienie krytykowania od krytykanctwa.Prawdziwa krytyka ma a celu nie sprawienie przykrości osobie krytykowanej, ale pokazania błędów, tylko i wyłącznie w tym celu by osoba krytykowana mogła je naprawić. I to nazywamy konstruktywna krytyką. Natomiast gdy ktoś negatywnie ocenia pracę innego człowieka nie znając się na tym, nie podając żadnych rzeczowych argumentów i stosując wszelkie możliwe sposby zranienia krytykowanego to żaden z niego krytyk - raczej pasuje tu słowo krytykant.