czwartek, 30 maja 2013

Patience pays off

Cierpliwość popłaca. 
Tak, ten często powtarzany banał dotknął również i mnie. Całe życie chciałam mieć wszystko na teraz, natychmiast, w tym momencie. Jak to się ładnie mówi: byłam w gorącej wodzie kąpana. Aby jak najlepiej zobrazować Wam moją niecierpliwość przytoczę anegdotkę: w wieku osiemnastu lat poszłam na kurs na prawo jazdy. Wsiadając po raz pierwszy do samochodu już wiedziałam gdzie znajduje się sprzęgło, hamulec i gaz. Po dwóch godzinach jazdy byłam załamana. Nie umiem prowadzić płynnie, samochód się krztusi, a każde hamowanie kończy się tym, że mój instruktor uderza głową w deskę rozdzielczą. Jak to możliwe?! Tydzień i cztery godziny jazdy później kompletnie zaskoczył i zirytował mnie fakt, że nadal nie potrafiłam parkować. Dlaczego jeszcze tego nie potrafię?!
Niecierpliwość to podobno domena dzieci. Przywykły, że dostają od rodziców to co chcą w danym momencie, a gdy dorastają, życie dementuje ich wyobrażenia. I tak, i nie. Mam dwadzieścia jeden lat (dziękuję za życzenia!), ale nadal w wielu kwestiach jestem niecierpliwa. Jednak nauczyłam się rozróżniać tematy, w których można coś osiągnąć szybko i te, w których warto trochę poczekać na rezultaty.
I co? Uwaga, będę się chwalić. Z chórem zajęliśmy I miejsce w Festiwalu Chórów Legnica Cantat - najbardziej prestiżowym wydarzeniu tego typu w kraju. Moje oceny na uczelni zaczynają się klarować i na koncie mam coraz więcej piątek. Na koniec najlepsze: dostałam się na płatny staż w firmie logistycznej! Wszystkie te wydarzenia skumulowały się w jednym momencie, po wielu tygodniach posuchy i wewnętrznego poczucia bezcelowości. Gdy zaczęłam się niecierpliwić i wątpić, dostałam najlepszą możliwą odpowiedź od losu. Warto było czekać!







sukienka: C&A
narzutka: sh
koturny: lokalny sklep
kolczyki: katherine.pl

niedziela, 26 maja 2013

Apple doesn't fall far from the tree

Moja mama to naprawdę złota kobieta. W czasach gimnazjum jeszcze tego nie dostrzegałam. W zasadzie robiłam wszystko na przekór i stale udowadniałam, że rodzicielka nie ma racji. Dzisiaj widzę jak bardzo się myliłam. Już wiem, że mama ma zawsze na uwadze jedynie moje dobro i zna się na tej kwestii najlepiej. 
Co więcej, dopiero gdy wyjechałam na studia zauważyłam, jak bardzo jestem do mojej mamy podobna. Przekopiowałam od niej system notowania wszystkiego na karteczkach, odziedziczyłam dobre zorganizowanie na co dzień i nauczyłam się być przedsiębiorcza w gospodarowaniu pieniędzmi. Nawet kupuję produkty tej samej firmy, a w szafce mam komplet identycznych garnków. Podejście do życia - choć lekko zmodyfikowane przez różnice charakterów - mamy zgoła podobne. 
Można więc powiedzieć, że jestem jabłkiem, które spadło bardzo niedaleko jabłoni. I jestem z tego faktu tak bardzo dumna! Kocham swoją mamę i uważam, że nie mogłam dostać od losu lepszego wzoru do naśladowania. Każdego dnia odczuwam ogromną radość w związku z tym, że mam ją u swojego boku. I wam też radzę zacząć! Tak naprawdę bez tej kobiety nie bylibyście dziś tym, kim jesteście dzisiaj. A to rzecz tak duża, że wyrażać wdzięczność można codziennie, do końca naszych dni. I to i tak będzie za mało.








Post sponsorowany przez lumpeksy.

środa, 22 maja 2013

Getting older

Tak się złożyło, że zeszłotygodniowy moment przemęczenia zbiegł się w czasie z moimi urodzinami. Świetna okazja do melancholijnych przemyśleń. Dwadzieścia jeden lat to niby niedużo, aczkolwiek wystarczająco, by mieć już pewien plan na życie. Ja przygotowałam swój już dosyć dawno, gdyż wychowywana w gronie dorosłych zawsze byłam ciut bardziej odpowiedzialna od rówieśników  Jednak zaczęłam się zastanawiać - dokąd tak biegnę? Czemu się tak wszystkim stresuję i nakładam na siebie tak ogromną presję? Czy nie da się osiągnąć tych wszystkich celów, nie rezygnując z życia towarzyskiego i chwili odpoczynku? Czy dorosłość musi mieć takie ciemne odcienie?
Otóż nie! Wszystko zależy od podejścia. Wcześniej myślałam, że wypruwając sobie żyły, osiągnę więcej niż pozostali. Może i racja: zdobędę lepszą pracę, będę zarabiać więcej i stanę się niezależna finansowo. Jednak nigdy nie zastanawiałam się nad tym, ile jednocześnie stracę... 
Dlatego uważam, że dorastanie, czy popularne 'starzenie się' jest dla nas takie dobre. Gdy byłam młodsza nie potrafiłam dojść do takich mądrych wniosków; dzisiaj - gdy jestem bogatsza w doświadczenia - rachunek zysków i strat przychodzi mi z łatwością. W ciągu długich dwudziestu jeden lat tak wiele się nauczyłam o sobie, otoczeniu, świecie. Uśmiecham się z radością na myśl o tym, ile jeszcze rzeczy czeka, aż je odkryję. A jeśli 'starzenie się' to związany z tym efekt uboczny, hm, niech tak będzie! Ja mam zamiar iść przez życie z uśmiechem i nawet mając osiemdziesiątkę na karku - być młoda duchem.










sukienka: lokalny sklep
marynarka: sh
torebka: KiczCollection
buty: h&m


sobota, 18 maja 2013

Slow down a little bit!

Ten tydzień minął mi strasznie szybko. Nauka do zaliczeń, projekty i prezentacje pochłonęły mnie do tego stopnia, że stałam się swoistym robotem. Kładłam się spać o 23 i automatycznie budziłam o 5 z poczuciem, że mam mnóstwo rzeczy do zrobienia. W mojej głowie powstawały długie listy, do których dopisywałam ciągle to nowe punkty, nie nadążając z realizacją tych istniejących. Nie było czasu na odpoczynek. Ba, nawet nie czułam potrzeby zwolnienia tempa. 
W piątek nadszedł krytyczny moment, w którym przejrzałam na oczy. Zauważyłam, że jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów i odzwierciedleniem zestresowanego pracoholika. Zastanawiałam się  jak to możliwe, że osoba zdrowo się odżywiająca, dbająca codziennie o siebie i szanująca swoje ciało może robić sobie na taką krzywdę. Dziwne, prawda? Niestety, znowu dałam się zaciągnąć do wyścigu szczurów, który odbywa się codziennie. Być lepszym, pierwszym, najlepiej przygotowanym. Tylko jakim kosztem... 
Gdy zauważyłam swój błąd, od razu poczułam się psychicznie i fizycznie zmęczona, choć wcześniej wydawało mi się, że wszystko ze mną okej. W tym samym momencie wewnątrz mnie zrodziła się ogromna tęsknota za domem. Niewiele myśląc, wskoczyłam w pierwszy pociąg i pognałam w rodzinne strony. I choć tutaj też mam swoje obowiązki, oddaję się im z przyjemnością. Zbieram siły, aby od poniedziałku uderzyć z podwójną mocą. I nawet nie wzięłam ze sobą notatek! :-)








sukienka: h&m
marynarka: h&m
baleriny: allegro
okulary: Firmoo
kolczyki: katherine.pl

wtorek, 14 maja 2013

Fast, faster and the fastest

Ostatnio bardzo dużo się u mnie dzieje: nie dość, że zaczął się gorący okres na uczelni, to jeszcze w tygodniu brałam udział w warsztatach z autoprezentacji, a w weekend byłam na warsztatach z chórem w Świnoujściu. Jestem zakręcona (jak słoik :-)), ale nie mogę narzekać na nudę. Chyba lubię ten stan rzeczy.
A u Was jak mijają ciepłe, majowe dni?





\





kurtka: lokalny sklep
bluzka: h&m
spódnica: Mosqutio
rajstopy: E-lady
buty: Merg
okulary: allegro

poniedziałek, 6 maja 2013

I'm torn between new and old

Odkąd poszłam na studia, trwam w swoistym zawieszeniu pomiędzy dwoma miejscami: rodzinnym miasteczkiem i Szczecinem. I choć powroty do domu zdarzają mi się coraz rzadziej, nadal nie potrafię się jednoznacznie określić. 
Macie podobnie? Z jednej strony chcecie się zaaklimatyzować w nowym miejscu, z drugiej tęsknicie za starymi znajomościami. Pragniecie przeżyć coś nowego, ale miło wspominacie znane kąty. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że oba te światy wymagają naszej uwagi. Jeśli nie poświęcamy im czasu, zwyczajnie wypadamy z obiegu. Po prostu nie można jednocześnie trzymać się matczynej spódnicy i odkrywać świata.
Dla osoby takiej jak ja - która nie lubi robić czegokolwiek na pół gwizdka, sprawa komplikuje się jeszcze bardziej. I pewnie lwia część komentujących stwierdzi, że powinnam skupić się na przyszłości i organizowaniu swojego życia w Szczecinie. Jak jednak można odpuścić sobie wieczorne rozmowy z rodzicami, zapomnieć o dobrych przyjaciołach, porzucić spokój rodzinnego miasta? Nie wyobrażam sobie tego. Jak więc sobie poradzić z uczuciem rozdarcia? Chyba najlepszym wyjściem jest dać się sklonować ;-)








płaszczyk: h&m
koszula: Be Beau (sh)
spódniczka: Dunnes Stores
buty: Merg
okulary: allergo (Born 86')
torebka: Kicz Collection

piątek, 3 maja 2013

Eight days

Wciągnęłam się w wir nauki, opracowywania notatek, pisania listów motywacyjnych i zapisywania się na szkolenia. W końcu nie można rzucać słów na wiatr - jeśli ma mi się wszystko udać, to trzeba włożyć trochę wysiłku!
A żebyście nie myśleli, że totalnie ześwirowałam to tak - też odpoczywam. Przedwczoraj niemalże cały dzień spędziłam na łódce na środku jeziora, wygrzewając kości w promieniach słońca. Wczoraj byłam na długim spacerze, a raczej marszobiegu (nordic walking). Lepszej majówki sobie wymarzyć nie mogłam. A wy jak spędzacie długi weekend? Mam nadzieję, że najdłuższa w mojej blogowej kadencji przerwa dzięki mojej czczej paplaninie przemknie niezauważona. 










sukienka: Survival (sh)
sweterek: h&m
torebka: X-MODA
buty: Style Up
okulary: allegro (Born86')