środa, 16 października 2013

Cooking? Hell no!

Gotowanie od zawsze było moją piętą achillesową. Gdy byłam mała i przychodził czas wielkiego pichcenia na święta, ja wolałam sprzątać, prać, myć, odkurzać, prasować, ozdabiać, czyli robić dosłownie wszystko, byleby nie miało to związku z kuchnią. Wraz z wejściem w wiek młodzieńczy, moja mama (z zawodu szef kuchni) poczuła wewnętrzną potrzebę zadbania o to, abym w przyszłości stała się porządną gospodynią i zaganiała mnie do garów. Próbowała przekazać mi wszelkie sekretne tajniki dobrego gotowania, jednak ja uparcie twierdziłam, że wiedza ta jest mi zbędna.
Wszystko szło gładko do czasu, gdy nie poszłam na studia. Pierwszy rok pociągnęłam na mrożonkach i słoikach przywożonych z domu, odkryłam ryż i makaron oraz dania w pięć minut. Po pewnym czasie jednak takie jedzenie zaczęło wychodzić mi bokiem - w przenośni i dosłownie (+5kg :-D).
Powiedziałam sobie DOŚĆ i zaczęłam pichcić. Oj, marne były moje początki, aczkolwiek z każdym następnym podejściem jest coraz lepiej. Dzisiaj stwierdzam, że po prostu treść wykładów mojej mamy nie pasowała do moich zainteresowań - wolę faszerowaną cukinię niż schabowego z ziemniakami, ubóstwiam łososia ze szpinakiem a nie pierogi, zajadam się lekkimi placuszkami serowymi a nie racuchami. Ważne, żeby było lekko, zdrowo, z pomysłem. I teraz mogę spędzić w kuchni kilka godzin! :-)

PS Firmoo spełnia marzenia! Odkąd zobaczyłam te okulary u jednej z blogerek wiedziałam, że muszą być moje. Kilka miłych mejli później, okulary były już u mnie. Zachęcam wszystkich do współpracy z tą niebywale rzetelną firmą :-)







Stylizacja: Cooking? Hell no!
płaszczyk: Inditex (sh)
sukienka: Hey Hey (sh)
buty: lokalny sklep
torebka: House
okulary: Firmoo

43 komentarze:

  1. I've been reading your blog for a long time. All the time so I thought sweet and pretty, but somehow everything is repeated. But with the new outfit you really have invent new you. Wow very lovely. Let's drink coffee ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;-) great. That depends when you come to Berlin next time?

      Usuń
  2. Świetny, cukierkowy kolor płaszczyka, jak zawsze ślicznie wyglądasz kochana:)
    Pozdrawiam Serdecznie
    http://zocha-fashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie te 5 kg:-D?! Chyba, że włosy mialaś dłuższe i tyle Ci wagi podbijały :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za radę ;-)
    Wyglądasz ślicznie, płaszczyk, sukienka, okulary wszystko świetnie zestawione!
    Wydaje mi się, że schudłaś ;-) ?
    Pozdrawiam ;-*

    OdpowiedzUsuń
  5. te botki to masz idealne, chcę! *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie wyglądasz :) + genialne botki ;)

    obserwujemy? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja nie mam czasu czegoś gotować :)) ale chodzę na zdrowe żarcie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. cudowny plaszczyk a okularki faktycznie fantastyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  9. masz śliczną sukienkę! Ja póki co jadę na słoikach.. :D ale to dopiero początek :D

    OdpowiedzUsuń
  10. sukienka i płaszcz - CUDO ! :)

    http://kefashionsisters.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie w tym wyglądasz, wszystko pasuje :)
    Jeżeli chodzi o gotowanie, to ze mną tez tak było, że zaczęłam pichcić kiedy wyprowadziłam się od rodziców. Wcześniej wręcz nienawidziłam, dzisiaj sprawia mi to wielką frajdę :P

    OdpowiedzUsuń
  12. ale urocza sukienka!

    http://stylelovely.com/mimundonormal/

    OdpowiedzUsuń
  13. ja również uwielbiam pichcić zdrowe rzeczy;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajna stylizacja, pozytywnie ZAKRĘCONY blog i wspaniały szablon ;) Zostawiłaś mnie właściwie bez innego wyjścia - obserwuję ;))
    treepsy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Co prawda pierogi ubóstwiam ale również nie jestem przekonana do ciężkich kotletów schabowych itp. Jeśli jedzenie jest lekkie to i my czujemy się lekko :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ohoho, promieniejesz! Zawsze jesteś tak pozytywnie nastawiona do życia:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Słodko wyglądasz :)

    Do twarzy Ci w tych okularkach:)

    Zapraszam na letmelook.blogspot.com, miło będzie jak zajrzysz :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wow, sukienka mistrzostwo świata! Rewelacyjna jest, bardzo dziewczęca, z chęcią bym Ci ja skradła :) Dokładnie mój styl :) Gorąco pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja uwielbiam eksperymentować w kuchni, za każdym razem mam ochotę przygotować coś nowego, czego jeszcze nigdy dotąd nie jadłam, poznać nowe smaki :-)

    A Ty wyglądasz świetnie, wszystko mi się podoba - i nakrapiana sukieneczka, i płaszczyk, który ma genialny optymistyczny kolor :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny strój!

    Zapraszam do obserowania mojego bloga.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. no właśnie nie byłam! :o tzn teraz już byłam i niedługo będzie relacja z tego Zakopanego przeklętego ;p świetny płaszczyk i cudowne buty. i jak zwykle tak radośnie <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Fajny post z przymrużeniem oka:)
    Świetne okulary i malinowy płaszczyk!!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  23. bardzo ładnie! sliczna sukienka :)

    OdpowiedzUsuń
  24. wspaniała sukienka :3 chyba mam podobną :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Góra 50 zł za całą kreacje http://www.littleglamdress.pl

    OdpowiedzUsuń

1, 2, 3... you can criticize me now!

Istotną kwestią jest odróżnienie krytykowania od krytykanctwa.Prawdziwa krytyka ma a celu nie sprawienie przykrości osobie krytykowanej, ale pokazania błędów, tylko i wyłącznie w tym celu by osoba krytykowana mogła je naprawić. I to nazywamy konstruktywna krytyką. Natomiast gdy ktoś negatywnie ocenia pracę innego człowieka nie znając się na tym, nie podając żadnych rzeczowych argumentów i stosując wszelkie możliwe sposby zranienia krytykowanego to żaden z niego krytyk - raczej pasuje tu słowo krytykant.